Tym co łączyło i łączy Polaków – jest religia, pełniąca bardzo ważną rolę identyfikacyjną, zwłaszcza jeśli wyznanie jest w danym państwie mniejszościowe, a w Estonii katolicyzm był i jest religią mniejszości.
Najczęściej jedynym miejscem, gdzie posługiwano się polszczyzną był kościół katolicki (nie tylko w Estonii), czego przykładem jest Łotwa po wkroczeniu armii radzieckiej. Wśród Polaków w Estonii częstą przyczyną uczęszczania do polskiego kościoła był właśnie używany w nim język polski, możliwość śpiewania polskich pieśni religijnych, modlenia się w ojczystym języku.
Uczestnictwo w życiu religijnym było uzależnione od statusu społecznego. W XIX wieku, w Estonii istniał podział na bogatych, średniozamożnych oraz biednych. Ci pierwsi uczestniczyli w życiu religijnym. Zachowywali swoją odrębność, zajmowali się sferą materialną placówek. Do nich można zaliczyć inteligencję. Najbardziej zżyci z kościołem byli najbiedniejsi.
Przed wojną Polacy uczestniczyli w nabożeństwach regularnie. Istniały też chóry oraz przykościelne komitety. Sytuacja zmieniła się po Drugiej Wojnie; wielu Polaków powróciło do Ojczyzny. „Nową” Polonię tworzyli głównie robotnicy. Doszło też do zmniejszenia się uczestniczenia w życiu religijnym, co było uzależnione od sytuacji politycznej, mianowicie – okupacji radzieckiej. Nie oznacza to oczywiście kompletnego zaniku katolicyzmu w Estonii. Po włączeniu Estonii do ZSRR zostały dwie parafie w Tallinie i Tartu. Dla porównania dodam, że przed wybuchem Drugiej Wojny istniało dziewięć parafii oraz dwa kościoły. Przy czym katolicy liczyli tylko około 2 tysięcy.
Po roku 1956 doszło do osiedlenia się w Estonii byłych żołnierzy AK, którzy ożywili tę „stagnację religijną”. Nie na długo jednak. Przez prowadzenie radzieckiej polityki, mającej na celu wychowanie ludzi w duchu ateizmu, katolicy jak i prawosławni przez wiele lat nie mogli publicznie wyznawać swojej wiary.
Konsekwencją tego był powolny zanik języka polskiego, kultury, tradycji, a tym samym świadomości narodowej. Nawet przybywający do Estonii Polacy w latach 70-tych i 80-tych nie zdołali podnieść znaczenia wiary, choć okazjonalnie uczestniczyli w nabożeństwach. Ten stan trwał do końca lat 80-tych. Niewątpliwie jednak identyfikacja religijna była ważniejsza niż przynależność narodowa. Świadczy o tym fakt, że Polak (nie tylko w Estonii, ale też w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej) znaczy katolik. Ogólnie zresztą przyjął się pogląd, że „katolik znaczy Polak”.
Kiedy Estonia odzyskała niepodległość sytuacja zmieniła się. Wreszcie katolicy mogli zacząć brać czynny udział w życiu religijnym. Dzięki temu, w znacznej mierze, odrodził się „duch” polskości. Sami Estończycy zaczynają traktować katolicyzm jako religię „odnalezioną”; mogę powiedzieć, że w tej chwili coraz większą rolę odgrywa w Estonii katolicyzm, zwłaszcza wśród młodych ludzi, przeważnie studentów.
Ogólna sytuacja Polaków w Estonii
Dziś sytuacja Polaków zamieszkujących Estonię jest dość ciężka. Dotyczy to jednak przede wszystkim tej części Estonii, w której mieszkają byli górnicy, robotnicy (w tym wielu Polaków). Większość z nich nie ma pieniędzy, by przenieść się gdzie indziej. Jedyną ich szansą na zachowanie kontaktu z polskością stanowi kościół, zwłaszcza w mniejszych miastach.
„Ważnym problemem jest podejście do tradycyjnej religijności polskiej. Można w niej odnaleźć wiele zalet, jednak źle rozumiana sprowadza się do (…) postaw graniczących z fanatyzmen(…)”. Tak pojmowana religia jest traktowana przez wielu ludzi jako lek na problemy z otaczającą ich rzeczywistością.
Nie oznacza to jednak, że w związku z brakiem środków czy chęci, Polacy nie dążą choć w pewnym stopniu do integrowania się, choćby poprzez organizowanie zjazdów z okazji różnych świąt. Każdego roku odbywają się w Estonii trzy zjazdy Polonii z całego kraju: 11 listopada (Polacy spotykają się w Kohtla-Jarve), Święto 3 Maja (obchodzone w Narvie) oraz coroczne wigilijne spotkanie w Tallinie.
Ponadto organizowane są kolonie dla młodzieży, udzielane są stypendia dla przyszłych studentów, chcących się kształcić w Polsce (w wielu przypadkach pomaga Ambasada Polska). Większość z tych przedsięwzięć ma na celu zapoznanie z kulturą polską a także budowanie pomostu pomiędzy samymi Polakami mieszkającymi w Estonii, poprzez kształcenie młodzieży w duchu polskości. Co nie zawsze daje jednak pozytywne skutki.
Innym powszechnie uznanym świętem jest obchodzenie dnia 17 września. To z kolei ma ścisły związek z historią „Orła” RP (podwodnego okrętu wojennego), który 14 września 1939 roku, wpłynął do portu w Tallinie. Tam został internowany i rozbrojony. Pozbawiony wszelkich map nawigacyjnych (pilnowany przez estońskich żołnierzy) kilka dni później wypłynął pod osłoną nocy do Anglii. Rosjanie oskarżali Estończyków, że ci pozwolili na tą ucieczkę i najprawdopodobniej, zrobili to świadomie. Wydostanie się okrętu stało się pretekstem do tego, by Armia Czerwona mogła zająć tereny estońskie.
W związku z historią „Orła” oraz świętem dnia 17 września każdego roku odbywa się spotkanie Polaków pod tablicą w Tallinie, upamiętniającą to wydarzenie. W przygotowaniach biorą udział Ambasada Polska oraz Związek Polaków w Estonii „Polonia”, największa w tej chwili organizacja działająca w Estonii.
Związek Polaków jest podzielony na poszczególne oddziały, które działają w różnych miastach. Należy też wspomnieć o kilku osobach, bez których owe koła by nie istniały. Jedną z takich osób jest niewątpliwie pani Teresa Maskina, prezes oddziału ZPE w Tartu, czy pan Wiktor Kolesień – prezes oddziału ZPE w Kohtla-Jarve.
Choć Polacy w Estonii nie stanowią zwartej, silnej grupy, to jednak od czasu do czasu, prócz obchodzenia świąt narodowych, starają się uczestniczyć w różnego rodzaju koncertach i konkursach, których celem jest propagowanie polskości. Spośród wielu takich imprez kulturalnych wymienić warto zorganizowany w 2001 roku Festiwal Chórów Polonijnych w Koszalinie; zaowocował on wystąpieniem chóru z Narvy. Każdego roku ambasada organizuje też „Szopeniadę”, czyli konkurs szopenowski.
Niestety działania oddziałów Związku są najczęściej realizowane na szczeblu lokalnym. Również jeśli chodzi o ukazywanie się polskich czasopism nie można powiedzieć, by Polacy byli aktywni. Po wielu latach słynna „Nasza Polonia” została zamieniona na „Nasz Czas”. W 2001 roku trzy państwa – Litwa, Łotwa oraz Estonia – zdecydowały się na wydawanie jednego, wspólnego czasopisma, co od razu odbiło się niekorzystnie na sprawach polskich. Ma to związek z ograniczeniem liczby stron poświęconych kwestiom polskim do jednej.
Polacy w Estonii mimo dość bogatej historii w chwili obecnej nie wydają się być zorientowani na podtrzymywanie więzi i integrowanie się. Starsze pokolenie, najlepiej posługujące się językiem polskim narzeka na to, iż nie ma komu przekazać dziedzictwa polskiego. Średnie pokolenie jest zagubione, młodzież stara się odnaleźć w społeczeństwie, jednak na ogół nieznajomość języka estońskiego przekreśla ich szanse na całkowite zaadaptowanie się.
♦